Znacie powiedzenie "stara miłość nie rdzewieje"? Na pewno niejednokrotnie się z nim spotkaliście ;)
To powiedzenie idealnie pasuje do książki "Sweet Cheeks" autorstwa K. Bromberg. Jesteście ciekawi dlaczego?
"Oni myślą, że jej pragnę.
Ona myśli, że jej nie pragnę.
Ja wiem, że jej pragnę.
I wiem, że nie mogę jej pragnąć."
"Stał się moim pierwszym zauroczeniem.
Później moją pierwszą miłością.
A potem... Moim pierwszym zawodem miłosnym."
Otóż Saylor i Mitch rozstali się tydzień przed ich weselem a on po sześciu miesiącach bierze ślub z Sarah (byli razem sześć lat, rozstali się, po pół roku żeni się z inną - jak go określić, żeby nie przeklnąć?). Saylor zrezygnowała z ułożonego i bogatego życia, które wiodła przy jego boku by rozpocząć wszystko od zera. Teraz prowadzi cukiernię, która co prawda ledwo wiąże koniec z końcem, ale jest spełnieniem jej marzeń. Problemy finansowe, jak się później okazało, były skutkiem ubocznym rozstania z rodziną Layton i ich ogromnymi wpływami wśród ludzi. O dziwo, a może jednak było to do przewidzenia, Saylor otrzymuje zaproszenie na ślub, swój ślub. Teraz zapytacie zapewne - ale jak to możliwe? A no możliwe. Pół roku to dosyć mało czasu by przygotować wszystko od nowa - zaproszenia, miejsce, godziny, suknia - poza tym byłaby to bardzo droga inwestycja, zmieniać wszystko tylko dlatego, że jest inna narzeczona. Wiem, wiem - niedorzeczne.
A więc Saylor pod wpływem impulsu (złość, zazdrość, ciekawość... - ciężko powiedzieć dokładnie dlaczego) odpowiada na zaproszenie twierdząco, dopisując iż przybędzie z osobą towarzyszącą.
Wraz z bratem zaczynają knuć intrygę pojawienia się jej na ślubie. Muszę dodać, że sama chciałabym mieć tak kochającego brata - oczywiście mam brata, ale on mnie tak nie kocha jak Ryder kocha Saylor. No, ale doszli do wniosku, że Mitch chce jej pokazać jak wiele straciła, żeby pokrzyżować mu plany potrzebują mega przystojnego faceta, zakochanego w niej po uszy, we wszystkim lepszego od Mitcha. I tutaj trybiki zatrzeszczały i w głowie Rydera objawił się niesamowicie chytry pomysł - o którym ani słowa nie pisnął siostrze - typowe.
I właśnie tutaj do akcji wkracza Hayes, hollywoodzki aktor - pierwsza miłość naszej głównej bohaterki. Hayes przed laty zostawił ją bez słowa, łamiąc jej serce. Rozumiecie to? Nie odezwał się do niej przez dziesięć lat i tak nagle, z dupy zjawia się w jej cukierni. No ja w tym momencie byłam wściekła.
"... Czasem dzieją się w życiu takie rzeczy,
które pozostawiają miłość w zawieszeniu.
Ale jeśli ktoś jest Twoją bratnią duszą,
nic nie powstrzyma Cię od bycia w końcu razem."
"Teraz wiem,
dlaczego porównywałem z Tobą każdą kobietę,
z którą się całowałem."
Saylor jest bohaterką, której nie da się nie lubić. Jest zdeterminowana by poskładać swoje życie na nowo a do tego ma niezwykle wybuchowy i ognisty temperament. Poza tym jest utalentowana i niesamowicie kreatywna, do tego jest piekarzem - a ja uwielbiam ciasta, ciasteczka i babeczki!
Hayes jest seksownym, mądrym, czarującym mężczyzną. Jest niesamowitym aktorem, ale też lubi przebierać w kobietach.
Do książki mam tylko jedno zastrzeżenie, no może dwa. Po pierwsze jej okładka, dużo bardziej pasowałyby mi tu babeczki, niż klata faceta, która nie jest też za piękna. Po drugie - ta powieść jest za krótka, chcę kontynuację losów tej niezwykle zabawnej i kochającej się dwójki.
"Bo miłość jest jak magia.
Możemy się zastanawiać nad tym,
jak i kiedy do niej dochodzi,
dlaczego przewraca nasz świat do góry nogami
i jak mogliśmy bez niej żyć,
gdy już nam się przytrafi.
Ale to nie oznacza,
że uzyskamy jakiejkolwiek odpowiedzi.
Czasem po prostu trzeba uwierzyć w nią
i w ścieżki, którymi nas prowadzi."
"Sweet Cheeks, Zapach namiętności" to powieść, w której znajdziecie miłość, przyjaźń, przyciąganie, namiętność i pożądanie - a to wszystko napisane pięknie, zmysłowo, zabawnie, ale również momentami wzruszająco. To wszystko powinien posiadać KAŻDY romans, KAŻDY DOBRY ROMANS - a jak wiemy, nie w każdej książce to znajdziemy.
PS. Jak podobają się zdjęcia? :D
Za egzemplarz bardzo dziękuję Wydawnictwu Editiored
Wydawajcie więcej takich książek!
Tytuł i okładka mnie akurat zniechęciłyby do tej książki. Twoja recenzja - wprost przeciwnie :). Zapowiada się fajne, letnie czytadło.
OdpowiedzUsuńKsiążka idealną dla mnie, a zdjęcia zrobiłaś po prostu mega ❤️
OdpowiedzUsuńOkładka daje skojarzenia, jakby byla to kontynuacja Greya :)
OdpowiedzUsuń