Nie jest to moja pierwsza próba założenia bloga, ponieważ kiedyś pisałam opowiadania... Niestety źle się to skończyło, więc mam nadzieję, że tym razem, z Waszą pomocą zostanę na dłużej :)
Dziś przedstawiam Wam opowieść o miłośniczce górskich wypraw - Britt Pheiffer.
"(...)pokazałam mu język.
- Znowu gimnastykujesz swój język? Myślałem, że masz już dość po zeszłej nocy.
- Niech cię piekło pochłonie!
- Wybacz, kochanie, ale już w nim jesteśmy."
Britt jest przeciętną nastolatką, która po wakacjach ma wyjechać na studia. Ostatnie chwile wolności pragnie spędzić na wędrowaniu górskimi szlakami, razem z przyjaciółką, która z niechęcią zgodziła się na jej pomysł. Niedługo po ostatnich przygotowaniach okazuje się, że wraz z dziewczynami ma wyruszyć starszy brat Korbie, zarazem były chłopak Britt, który zerwał z nią rok temu. Oczekiwania Britt były za wysokie, ponieważ jej podróż już od pierwszych chwil nie wygląda tak, jak by sobie tego życzyła.
- Każdy musi mieć jakieś sekrety - oznajmił. - Dzięki nim jesteśmy podatni na ciosy.
- Czemu ktokolwiek chciałby być podatny na ciosy?
- Żeby cały czas trzymać gardę i zachować czujność.
- Nie rozumiem.
- Jeśli masz jakiś słaby punkt, wiesz, że za wszelką cenę musisz go bronić. Nie możesz sobie zanadto odpuścić.
- Czemu ktokolwiek chciałby być podatny na ciosy?
- Żeby cały czas trzymać gardę i zachować czujność.
- Nie rozumiem.
- Jeśli masz jakiś słaby punkt, wiesz, że za wszelką cenę musisz go bronić. Nie możesz sobie zanadto odpuścić.
Becca Fitzpatrick w "Black Ice" tworzy utwór niesamowity niemalże pod każdym względem. Wyjątkowy klimat górskiej zamieci śnieżnej i wypchniętych w prost w jej paszczę rozbitków, napisany płynnym i klarownym językiem. Pełną napięcia akcję, w której krew bryzga na ściany bez zastanowienia, w której nie ma miejsca na słabość i rezygnację. Kreuje świat, który mógłby naprawdę istnieć, w którym mógłby znaleźć się właściwie każdy z nas. Podczas lektury niemalże fizycznie odczuwałam na swojej skórze padający śnieg, czułam odmrożone stopy i ciepło buchające z rozpalonego ogniska. "Black Ice" jest jedną z niewielu książek, w których czytelnik nie czuje się obserwatorem zdarzeń, ale ich uczestnikiem.
"Gdybym wiedziała, że wszystko tak się potoczy, trenowałabym znacznie ciężej. Nauczyłabym się, jak dać sobie radę samej. Ale chyba właśnie w tym rzecz, prawda? Nigdy nie wiadomo, z czym przyjdzie ci się zmierzyć, więc lepiej być gotowym na każdą ewentualność."
Podsumowując, już sama okładka sprawiła, że zapragnęłam przeczytać tę opowieść. Jeśli nie urzekło was czekoladowe spojrzenie, lustrujące was z półki, to na pewno zrobi to zawartość książki. To niezwykle dobrze napisana powieść o porywającej fabule, która zapiera dech w piersiach i wyciska łzy. Zostajemy wciągnięci w fantastycznie stworzony, mroczny, lecz zachwycający świat. I wcale nie zostajemy z niego wypuszczeni tak łatwo. Sięgnijcie po nią koniecznie.
Kiedyś miałam ją w planach, jednak nie było nam ze sobą po drodze.
OdpowiedzUsuńI niestety nadal nie jestem pewna, czy kiedyś się spotkamy. W życiu jednak różnie bywa, więc nie wykluczone, że kiedyś na siebie wpadniemy :-)
Uwielbiam Fitzpatrick. Niesamowicie opisuje wszystko tak, że cię to wciąga i czytasz. Mam takie skłonności, że nawet w jeden dzień czytam jej książki, więc wszycho mówi za siebie. A Black Ice... zakochałam się w tym! Okładka urzekająca i zachęcająca właśnie tym spojrzeniem. Zawartość magnetyzująca. Czuje sie klimacik, 'zamarza' wraz z bohaterami i czeka w niecierpliwości na to, co nastąpi :D Aktualnie jestem we Wro :) i fajnie, że wpadłam na tw bloga. Będę wpadać :)
OdpowiedzUsuń