31 mar 2018

"Dziewczyna z Krakowa" Alexander Rosenberg

Witajcie kochani...
Dziś spróbuję przedstawić Wam co nie co na temat "Dziewczyny z Krakowa"...
Ciężko jest mi znaleźć słowa, którymi mogłabym opisać i książkę i mój zachwyt nad tą powieścią. Wszystko wydaje mi się nieodpowiednie, albo zbyt tandetne, banalne, albo zbyt nienaturalne, sztuczne... Ale przejdźmy do treści.


" - Po co ci książka? Znasz ją na pamięć.- Nie znam jeszcze całej. Próbuję ją zapamiętać.- Całą? Jak to możliwe? Przecież to czterysta stron.- Ale słowa się rymują. Więc to możliwe. Iliadę i Odyseję śpiewano z pamięci, na długo zanim zostały spisane. Kiedy nauczę się całej książki, nikt mi jej nie odbierze. Będę w stanie uciec od tego wszystkiego, kiedy tylko zechcę."

Rita Feurstahl jest żydówką studiującą prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Dzięki studiom mogła wydostać się z rodzinnej miejscowości i cieszyć się wolnością oraz snuć plany i marzenia na przyszłość. Pewnego dnia Rita poznaje Ursa, nieszczególnie pewnego siebie studenta medycyny. Zaczynają się spotykać, aż po pewnym czasie Urs oświadcza się jej. Dziewczyna kierując się rozumem, nie sercem, przyjmuje oświadczyny i zostaje jego żoną. Rzuca studia by zająć się domem pod czujnym okiem teściowej, po pewnym czasie rodzi synka.
Wybucha wojna. Urs jedzie na front, a Rita wraz z małym Stefankiem trafiają do getta. Dziewczyna za wszelką cenę próbuje ochronić siebie i synka przed okrutnym losem, ukrywając się by przeżyć. Przyjaciel z getta powierza Ricie tajemnicę, która ma być jej polisą i jednocześnie może zaważyć na losach wojny. Lecz aby przeżyć, Rita uczy się kłamstw i pilnie strzeże swoich tajemnic, również tego największego sekretu. Walczy o siebie i o syna, zmienia tożsamość, przybiera fałszywe nazwisko. Robi wszystko, by przetrwać, przekracza własne granice z ogromną determinacją.
Drugim najważniejszym bohaterem, oprócz Rity, jest lekarz Tadeusz Sommermann, który tak jak Rita jest żydem i za wszelką cenę stara się przetrwać wojnę. Jego działania i decyzje jakie podejmuje wydaję się być bezwzględne, całkowicie pozbawione emocji, przyzwoitości i etyczności.

"Przejście przez bramę getta wymagało codziennego dwukrotnego wykorzystania zdolności do nierzucania się w oczy. Nigdy nie wracać jako pierwsza.Nigdy się nie spóźniać. Nie mieć niczego przy sobie. Żadnych jasnych kolorów, żadnych łachmanów i ponad wszystko zero kontaktu wzrokowego,ani ze współwięźniami, ani z Polizist."


" - (...) Był pan w domu na przepustce z jednostki?- Niestety, nie. Najgorsze zadanie, jakie można dostać blisko frontu wschodniego, i trafiło się mnie. - Przerwał. - Moja jednostka pełniła wartę w dzielnicy żydowskiej. - Użył oficjalnej nazwy. - Dlaczego najgorsze? - Rita próbowała nie wyglądać na zainteresowaną. - Z powodu miejsca... Obrzydliwe. Nie można z nimi wytrzymać. Na ulicach leżą rozkładające się zwłoki, wokół biegają zdesperowani ludzie. Ich zapach, zapach żywych trupów. Ale najgorsze są głodujące dzieci. Bez względu na to, jak ważne jest, żeby oczyścić świat z tych ludzi, to jest trudna i bardzo nieprzyjemna praca. Nawet członkowie partii czasami się zastanawiają, czy to cierpienie jest naprawdę konieczne?"

Moje odczucia dotyczące "Dziewczyny z Krakowa" mieszają się tworząc pustkę w głowie i pustkę w sercu. Teraz muszę przeczytać coś lekkiego, jakiś romans na pozbycie się kaca książkowego, bo znowu nie ruszę nic przez dwa tygodnie jak po "Lokatorce""48" czy po "Cinder". Najczęściej podczas lektury czułam niezrozumienie i złość, pomiędzy którymi przewijało się zaskoczenie. Nawet po jej lekturze mam chęć przemyśleć to wszystko jeszcze raz i ponownie zagłębić się w historię spisaną przez pana Rosenberga.
Jak pewnie wiecie, bądź nie wiecie, ale zaraz się dowiecie ;) nie znoszę historii, jednak ta książka mnie pochłonęła, zmieliła i wypluła. 

"... większość Polaków nie wyda Żydów Niemcom. Nienawidzimy Niemców tak samo jak Rosjan. Oczywiście są także fanatyczni antysemici. Niemcy większość z nich odnaleźli i zaangażowali do pracy. Ale w większości miejsc liczba takowych jest nawet dwudziestokrotnie mniejsza od liczby porządnych Polaków, a ci nie mają zamiaru pomagać Niemcom w żadne sposób. Polacy nie zamierzają być stroną w tej wojnie, którą Niemcy prowadza przeciwko Żydom. Właściwie to większość z nich zignoruje fakt żydowskiego pochodzenia i nie wyda takiej osoby, a może nawet jej pomoże, jeśli nie będzie to zbyt ryzykowne."


Duży plus dla autora, trzeba przyznać za narracje. Bohaterzy i ich decyzje nie są oceniane, usprawiedliwiane czy oskarżane, lecz przedstawiany jest nam ich tok rozumowania, proces podejmowania decyzji bez osądzania. Dzięki temu sami możemy ocenić i wyrobić sobie zdanie o konkretnych sytuacjach czy postaciach.
"Dziewczyna z Krakowa" jest niezwykłym dramatem wojennym. Wątki miłosne nie dominują nad wątkiem wojny i walki z wrogiem. Możemy spotkać tu miłość o różnych obliczach, kłamstwa i tajemnice polityków, które w subtelny sposób przenikają w relacjach Rity, jej męża, kochanków, kochanki... 

" - Ktoś musi przeżyć tę wojnę. Ty, twój syn, ktokolwiek. Erichowi i mnie pewnie się nie uda. Tobie może też nie. Ale nie masz prawa pomagać im w zabijaniu większej liczby nas, niż są w stanie.Ktoś musi powiedzieć o tym wszystkim światu, dać świadectwo,dopilnować, żeby winni zostali ukarani."


Alex Rosenberg wykonał kawał naprawdę dobrej roboty! Choć jego powieść czyta się powoli, nigdzie się nie spiesząc, to jednak bardzo dobrze i przyjemnie. Jest to lektura, którą warto się delektować, a nie koniecznie przeczytać by mieć kolejną książkę do kolekcji ( choć okładka jest bardzo klimatyczna i genialne można wykonać z nią zdjęcia).


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Editio!


27 mar 2018

"Ona" Monika Gomółka

Hej hej moi kochani!
Jestem kilka dni po lekturze "Ona", przeanalizowałam wszystko, poukładałam aż w końcu - zdecydowałam się coś o niej dla Was napisać ;) Wpis będzie krótki, ale postaram się w nim zawrzeć najważniejsze informacje.
Na wstępie muszę się pożalić... Dlaczego ta powieść była taka krótka?! Można nazwać ją minipowieścią, a przez jej ilość stron, akcja nie mogła dobrze się rozwinąć nad czym baaardzo ubolewam.

"Kto nie jest z nami, jest przeciwko nam."


"Weszła na korytarz. Odczuła paraliżujące drżenie nóg. 'Chwilowy lęk', przemknęło jej przez myśl. Od kilkunastu miesięcy przemierzała ten hol. Teraz wydał jej się obcy i niebezpieczny. Nogi odmawiały posłuszeństwa, a kroki stawały się coraz bardziej ociężałe. 'Jeszcze dwie sale i zaraz się przekonam', kołatało jej w głowie. Zajrzała do środka. Nie pomyliła się. W jedenastce nie było pacjentki."

Powieść jest historią niebezpiecznego i nielegalnego eksperymentu medycznego, kryjącego się za szczytnymi założeniami, a dokładniej pracami nad szczepionką przeciwko AIDS. Zaczyna się opisem kobiety, która uciekła z izolatki szpitalnej w tajemniczych okolicznościach. Nie jesteśmy pewni czy dzieje się to w realnym życiu czy może na jawie. Mimo wszystko poczucie strachu i dziwne uczucie, że jesteśmy obserwowani czy podsłuchiwani są bardzo rzeczywiste i wręcz osaczają nas ze wszystkich stron, powodując paraliż.
Ona jest młodą, inteligentną kobietą, która pewnego dnia budzi się w szpitalnym łóżku, otoczona denerwująco pikającym sprzętem medycznym. Niby nic nowego, w końcu z tym wiąże się jej praca, jednak nie z tej perspektywy, w której obecnie się znajduje. Od momentu przebudzenia jest pewna, że długo tu nie pobędzie. Tylko czy ta kobieta jest kluczem, czy może jest jeszcze ktoś?

"Jednak to jej nie powstrzymało. Trzeba było to zrobić. Ona musiała to zrobić."


"Ocknęła się (...). Leżała na szpitalnym łóżku w izolatce (...). Szpitalny korytarz, laboratorium, nieznane miejsca, bezimienne twarze."

Mam problem, bo książka ma troszkę ponad 120 stron i nie chcę powiedzieć za dużo, co oczywiście jest niezwykle łatwe przy tak krótkiej opowieści... Trzeba przyznać, że autorka postarała się o akcję, bo jest jej naprawdę dużo i to z udziałem wielu bohaterów. 
Przedstawiony jest nam mroczny świat medyczny, gdzie na pierwszym planie są pieniądze i żądza ich zdobywania, a dopiero na samym końcu cała idea pomagania chorym.
Największymi minusami książki jest brak miejsca na rozbudowanie głównego jak i pobocznych wątków oraz brak bliższego poznania bohaterów,bo jedyne co o nich wiemy to to, na jakim szczeblu znajdują się w tej okropnej firmie. Jednak wiem, że to wszystko za sprawą zbyt małej objętości lektury. Ale może Pani Monika specjalnie to zrobiła? Może "Ona" jest krótkim wstępem, takim prologiem przed czymś naprawdę niezwykłym? 

"Zamiast leczyć, chcecie ich uśmiercać?"


" - Na jakim poziomie są statystyki?(...)- Dopóki ja będę tu zarządcą, statystyki będziesz miał tu najwyższe"

"Kiedy sam dla siebie stałem się przegrany?"

"Ona" Moniki Gomółki jest bardzo udanym debiutem, lecz zbyt krótkim. Mogę bez problemu zaliczyć ją jako thriller, który ciekawi i porywa od pierwszych stron a także udowadnia, że ludzie tak naprawdę są najgorszymi potworami, których powinniśmy się wystrzegać i najbardziej obawiać. 




Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Bartkowi, który zrobił z nią booktour <3

23 mar 2018

"Ostatnia chowa klucz" Ałbena Grabowska

Witajcie kochani!
Kilka miesięcy temu w bibliotece moją uwagę przykuła pewna książka o niesamowicie intrygującym tytule i okładce. Jak pewnie już się domyślacie, chodzi o tytułową książkę tego postu - "Ostatnia chowa klucz". Nigdy wcześniej nie miałam styczności z panią Grabowską, więc naprawdę długo odwlekałam przeczytanie jej pozycji... Wiecie, zaczynałam czytać a tu nagle przyszły do mnie egzemplarze recenzenckie, więc "Ostatnia..." odchodziła na drugi plan. Aż nagle coś mnie wzięło - pewnie genialne i klimatyczne zdjęcia tejże książki - i dzisiaj ją skończyłam. Czy jestem tak samo zachwycona treścią jak i okładką? 
Tego dowiecie się niżej ;)


Małe podwarszawskie miasteczko, w którym wszyscy się znają - pozornie ciche, pozornie spokojne. 
Wydawać by się mogło, że spotkanie czterech nastolatek na opuszczonym poddaszu nie ma większego znaczenia i nic konkretnego w ich życiu nie zmieni. 
Los jednak bywa przewrotny, a konsekwencje nie do udźwignięcia. 
Trzeba zadać sobie pytanie, kogo tak naprawdę znamy? Kogo możemy być pewni? I komu możemy zaufać? Znaleźć odpowiedź jest ciężko, gdyż w każdym może czaić się zło...

"Jedni uważają, że kiedyś byli inni, drudzy, że kiedyś chcieli być inni, ale im się nie udało. Według mnie ludzie się nie zmieniają. Rodzą się z pewnymi predyspozycjami i hoduję je w sobie niczym rzadkie kwiaty lub pozwalają rosnąć jak chwastom. Im lepsze cechy dostaliśmy przy urodzeniu, tym bardziej się plenią, wypuszczają coraz więcej pędów i rozrastają w gęsty żywopłot. Ja należałem do tego drugiego gatunku."


Narratorką tej historii jest Marzena - nastolatka, której światopogląd jak i potrzeba przypodobania się rówieśnikom sprawiają, że jej zachowanie często jest irracjonalne i przeze mnie niezrozumiałe. Podobne odczucia mam co do funkcjonariuszy policji oraz ich bezczynność i zamiatania pod dywan istotnych faktów. 
Nie potrafię rozgryźć pewnej sprawy.. Otóż jestem niewiele starsza od Marzeny, a jednak nie potrafię zrozumieć jej zachowania, jej problemów - choć pewnie sama miałam podobne będąc w liceum czy gimnazjum.. - no po prostu coś mi w nich nie pasuje :/ 
Zostawmy jednak Marzenę, muszę powiedzieć Wam o niezwykłej formie książki, ponieważ przed i po każdym rozdziałem znajdują się pewne krótkie teksty. Są one bardzo ważnymi fragmentami książki. Teksty przed rozdziałami są pisane z perspektywy mężczyzny, winowajcy wszystkich zdarzeń, mordercy i porywacza, natomiast teksty po rozdziałach, przedstawiają myśli kobiety, która bardzo dobrze zna sprawcę. Bardzo podobał mi się ten zabieg, dzięki temu do samego końca nie byłam pewna, kim te osoby są.

Zakończenie również jest przedstawione w niespotykanej formie, a dokładniej w formie koperty, w której znajduje się list do naszej głównej bohaterki. Takie zakończenia się nie spodziewałam, co jest na plus powieści i kreatywności autorki. 

"Czy to przypadek, że zaginęły dwie dziewczyny z mojej klasy? Przecież nic ich nie łączyło oprócz... Tak, to musiało być właśnie to - cztery uczestniczki tamtego wieczoru. Dziwna inicjacja... Cena, którą musiałyśmy zapłacić."


Ze względu na to, że w liceum byłam na kierunku biologicznym, raziły mnie w oczy pewne informacje:

* po skończonym stosunku młodzież pyta: 
- Na pewno nie wpadniemy?
- Nie, jestem po miesiączce, teraz nie mam dni płodnych, to niemożliwe!
- Dobrze, że jesteś taka dobra z biologii.
(Czy aby na pewno, bohaterka jest taka dobra z biologii??? -musiałam dać aż trzy znaki zapytania)

* jeden z bohaterów (prawdopodobnie, bo nie wiemy tego na pewno) mógł być zarażony wirusem HIV bądź mógł być chory na AIDS... Nasza Marzenka starała się nie oddychać tym samym powietrzem, żeby się nie zarazić (gdy to czytałam, wybuchłam niepohamowanym śmiechem)

Nieścisłości i podobnych rzeczy było więcej, ale te dwa najbardziej rzuciły mi się w oczy - a wręcz przeraziły.. Czy autorka w ten sposób chciała pokazać i udowodnić jak niedouczona i naiwna jest młodzież? Czy może miało to na celu rozbawić czytelnika? Tego niestety nie wiem :/

"Im bardziej mówiła o NIM, tym bardziej stawał się realny. Wcześniej wydawał nam się jedynie plamą, wielkim złem, duchem fruwającym po naszym mieście. Teraz zaczął przybierać realne kształty."


"Ostatnia chowa klucz" Ałbeny Grabowskiej jest historią opowiedzianą przez nastolatkę, przez co miałam problem z umieszczeniem tej pozycji w konkretnym dziale... Według mnie jest to po części i kryminał i powieść młodzieżowa a jednocześnie obyczajówka, bo niby jest tajemnica, akcja, niepewność, szaleniec, ale jest też 'młodzieżowe rozumowanie', które według mnie jest zbyt płytkie. Muszę przyznać, że poczułam rozczarowanie treścią, choć takiego zakończenia się nie spodziewałam.

5 mar 2018

"Wszystko czego pragniemy" Marybeth Mayhew Whalen

Witajcie!
"Wszystko czego pragniemy" jest książką bardzo życiową i prawdziwą, a w bohaterach jesteśmy w stanie odnaleźć siebie. Jesteście ciekawi co mogą skrywać małe miasteczka w Karolinie Północnej?

"Naprawdę czułam się, jakbyśmy wszyscy byli rodziną, tak jak głosił napis nad basenem. Nigdy nie spodziewałam się, że to może mi się przydarzyć."


Narracja książki prowadzona jest z perspektywy kilku osób, mieszkańców Jaworowej Doliny:
  • Cailey - dojrzałej choć młodej wiekiem dziewczynki mieszkającej z bratem i przepracowującą się matką;
  • Bryte - spełnionej kobiety z wymarzonym mężem i synkiem;
  • Jancey - najlepiej przyjaciółki Bryte z przeszłości, która sporo namiesza;
  • Zell - starszej, przesympatycznej, ale również troszkę wścibskiej sąsiadki;
  • Lance - samotny ojciec dwójki dzieci;
  • Everret - były chłopak Jancey, mąż Bryte, który od kilku miesięcy z niezwykłą zaciętością namawia małżonkę na kolejne dziecko.


"Były rzeczy, które chciała, aby okazałby się prawdą i takie, które naprawdę nią były. Jednak zaczynała w końcu rozumieć, że nie mają one ze sobą wiele wspólnego."






"Miała wrażenie, że to krok naprzód.Przeszła przez coś, przez co musiała przejść,aby dotrzeć tam, dokąd zmierzała.Nie było w tym niczego więcej."

Autorka w świetny sposób przedstawia nam każdego z bohaterów, pokazuje, że każdy jest wyjątkowy - przez co nie potrafię wybrać mojego faworyta. Postacie nie są wyidealizowane, perfekcyjne, mają swoje wady dzięki czemu są bardzo realistyczne. Dzięki temu zabiegowi jesteśmy w stanie utożsamić się, z którymś z bohaterów i bardziej wczuć w klimat książki.
Akcja toczy się powoli, jednak nie uważam tego za kłopot - mamy możliwość poznania się z bohaterami. Okładka może nas troszkę zmylić, myślałam, że "Wszystko czego pragniemy" nie będzie wymagającą lekturą, lecz taką lekką na jeden wieczór. Autorka poruszyła w niej bardzo wiele trudnych tematów, jak np. zdrady w małżeństwie, nękanie... To są tylko tematy, które najbardziej wbiły się w moją pamięć. Muszę przyznać, że jestem w stanie uwierzyć w prawdziwość tej historii, że ona naprawdę mogła się komuś przytrafić.

"Trzymała telefon w dłoni i mrugała, patrząc na 4:47 na wyświetlaczu,i myślała o tym, jak zaskakująco łatwo jest zdecydować, by zmienić życie na zawsze,i jak zaskakująco łatwo jest zataić tę decyzję przed tymi,których kocha się najbardziej."


"Nie mogłam oglądać fajerwerków nad jeziorem ze świadomością,że on się ich nie boi, bo w ogóle ich nie widzi.I że to wszystko moja wina."


"Wszystko czego pragniemy" porusza kwestie związane z ludzką naturą...
Myślę, że jest to powieść raczej dla dojrzałych czytelników, będzie im po prostu łatwiej zrozumieć pewne wybory i postępowanie bohaterów.

"Mam nadzieję, że to,w co kiedyś baliście się zanurzyć,dziś już Was nie przeraża."



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Editio