"Hopeless" Colleen Hoover
Witajcie!
Wydawać by się mogło, że o miłości napisano już wszystko, wykorzystując te wszystkie słowa, które przekazują blask i magię uczuć. Colleen Hoover udowodniła światu, że można zrobić to jeszcze lepiej, jeszcze piękniej, bardziej intensywnie. Można dotknąć prostych pozornie spraw używając tak niepozornych środków, które przesuwają jądro Ziemi, nadając jej zupełnie nową orbitę.
Historia Sky zaczarowała mnie, zrzuciła na kolana i nie mogę się z niej otrząsnąć, ale to dobrze, bo nawet tego nie chcę. Mogłabym teraz wykonać gest rękoma, który oznaczałby, że nie mogę się wysłowić. Ewentualnie napisać "bo tak" i darować sobie dalszą recenzję. Lecz tego nie zrobię, ta książka zasługuje na to, aby o niej pisać.
Niesamowicie dojrzała i piękna powieść, która wstrząsnęła moim sercem. Historia poruszająca trudne tematy, przepełnione bólem, a także historia o nadziei i wierze w lepsze jutro. Colleen Hoover gra na emocjach czytelnika z taką namiętnością, z jaką Chopin uderzał w klawisze fortepianu. "Hopeless" jest opowieścią piękną i bolesną zarazem, pozostawiającą czytelnika w rozsypce, z milionem myśli i pytań kłębiących się w głowie. Trudno jest po takiej książce sięgnąć po coś innego, bo szanse, że prędko trafi się na powieść równie niezwykłą, są bliskie zeru.
Fabuła jest genialna, a karty odsłaniane powoli, co pozwala czytelnikowi zatracać się w tej historii miarowo i bezgranicznie. Sky, nastolatka, która po długiej drodze nauki w domu, braku technologii i tych innych nowinek, bez których świat jest lepszy uparła się, żeby pójść do szkoły, gdyż jej najlepsza przyjaciółka Six wyjeżdża na pół roku do Włoch. Kiedy nieznajomy chłopak w sklepie, przyprawia ją o motylki w brzuchu, spocone ręce, omdlenia i rzeczy, które czują tylko zakochani ludzie, ucieka. Zła przeszłość chłopaka, nie przekonuje jej do zawarcia znajomości, a tysiące twarzy, które przed nią pokazuje tym bardziej. Jednak, gdy nagle zawędruje pod jego dom i zemdleje, żeby zostać wniesioną w jego pięknych i muskularnych ramionach, coś zaczyna się dziać! Jednakże, gdy dziewczyna o imieniu Hope, która jest bliższa tej dwójce niż Sky myśli, wkracza w ich życie, wspomnienia sprzed 13 lat odżyją. I wyznaczą nieoczekiwaną drogę w ich życiu. Mimo iż pozycja dowodzi fakt, że taka miłość może zdarzyć się tylko w książkach, to i tak po takie opowieści warto sięgać, warto je czytać i warto... lubić.
"Jedną z rzeczy, za które kocham książki, jest to, że dzieli się w nich ludzkie losy na rozdziały. To niesamowite, ponieważ nie można tego zrobić w prawdziwym życiu. (...) Niezależnie od tego, co się dzieje, życie toczy się dalej, czy ci się to podoba, czy nie i nigdy nie możesz pozwolić sobie na to, żeby się zatrzymać i po prostu złapać oddech."
Wydawać by się mogło, że o miłości napisano już wszystko, wykorzystując te wszystkie słowa, które przekazują blask i magię uczuć. Colleen Hoover udowodniła światu, że można zrobić to jeszcze lepiej, jeszcze piękniej, bardziej intensywnie. Można dotknąć prostych pozornie spraw używając tak niepozornych środków, które przesuwają jądro Ziemi, nadając jej zupełnie nową orbitę.
"Nie będę życzyć sobie idealnego życia. Rzeczy, które przewracają cię w życiu są testami, zmuszają cię do wybrania pomiędzy poddaniem się i leżeniem na ziemi, a otarciem kurzu i powstaniem jeszcze wyżej niż stałeś zanim zostałeś przewrócony. Wybieram stanie wyżej"
Historia Sky zaczarowała mnie, zrzuciła na kolana i nie mogę się z niej otrząsnąć, ale to dobrze, bo nawet tego nie chcę. Mogłabym teraz wykonać gest rękoma, który oznaczałby, że nie mogę się wysłowić. Ewentualnie napisać "bo tak" i darować sobie dalszą recenzję. Lecz tego nie zrobię, ta książka zasługuje na to, aby o niej pisać.
"Nauczyłem się jednak, że sercu nie można nakazać, kiedy, kogo i jak ma pokochać. Serce robi, co chce. Od nas zależy najwyżej to, czy pozwolimy naszemu życiu i głowie dogonić serce."
Niesamowicie dojrzała i piękna powieść, która wstrząsnęła moim sercem. Historia poruszająca trudne tematy, przepełnione bólem, a także historia o nadziei i wierze w lepsze jutro. Colleen Hoover gra na emocjach czytelnika z taką namiętnością, z jaką Chopin uderzał w klawisze fortepianu. "Hopeless" jest opowieścią piękną i bolesną zarazem, pozostawiającą czytelnika w rozsypce, z milionem myśli i pytań kłębiących się w głowie. Trudno jest po takiej książce sięgnąć po coś innego, bo szanse, że prędko trafi się na powieść równie niezwykłą, są bliskie zeru.
"Doskonale to wiem, dzielimy przecież ten sam ból. Tak się właśnie dzieje, gdy ludzie stają się jednością: od tej pory dzielą się nie tylko miłością. Wspólny jest także ból, smutek, rozpacz."
Fabuła jest genialna, a karty odsłaniane powoli, co pozwala czytelnikowi zatracać się w tej historii miarowo i bezgranicznie. Sky, nastolatka, która po długiej drodze nauki w domu, braku technologii i tych innych nowinek, bez których świat jest lepszy uparła się, żeby pójść do szkoły, gdyż jej najlepsza przyjaciółka Six wyjeżdża na pół roku do Włoch. Kiedy nieznajomy chłopak w sklepie, przyprawia ją o motylki w brzuchu, spocone ręce, omdlenia i rzeczy, które czują tylko zakochani ludzie, ucieka. Zła przeszłość chłopaka, nie przekonuje jej do zawarcia znajomości, a tysiące twarzy, które przed nią pokazuje tym bardziej. Jednak, gdy nagle zawędruje pod jego dom i zemdleje, żeby zostać wniesioną w jego pięknych i muskularnych ramionach, coś zaczyna się dziać! Jednakże, gdy dziewczyna o imieniu Hope, która jest bliższa tej dwójce niż Sky myśli, wkracza w ich życie, wspomnienia sprzed 13 lat odżyją. I wyznaczą nieoczekiwaną drogę w ich życiu. Mimo iż pozycja dowodzi fakt, że taka miłość może zdarzyć się tylko w książkach, to i tak po takie opowieści warto sięgać, warto je czytać i warto... lubić.
"Nie możesz się wściekać z powodu prawdziwego zakończenia. To na sztuczne happy endy powinnaś się wkurzać."