"Podróż w trzech smakach" Layne Mosler
Witajcie kochani!
Dziś o książce, której polski tytuł nie mówi jasno o treści. "Podróż w trzech smakach. Przepyszne opowieści z Buenos Aires, Nowego Jorku i Berlina" kojarzy nam się z relacją z podróży wypełnioną wrażeniami kulinarnymi. Oryginalny tytuł "Driving Hungry: A Memoir" dużo bardziej oddaje treść książki, która tak naprawdę jest pamiętnikiem wrażeń i doświadczeń autorki przeżytych w trakcie tworzenia bloga, znacznie wykraczających poza granice podróżowania i gastronomii.
Layne Mosler pochodzi z Kalifornii. Podczas studiowania socjologii rozwinęła się w niej pasja do gastronomii.Decyduje się na zmianę, jaką jest porzucenie studiów i przeniesienie się do San Fransisco, gdzie zaczyna pracować jako kucharz liniowy z zamiarem otworzenia w przyszłości własnej wymarzonej restauracji. Po 10 miesiącach uznaje, że nie tylko będzie dobrym kucharzem, ale nie chce też mieć własnej restauracji.. Kulinaria chce traktować jako hobby. Postanawia przenieść się do Buenos Aires, gdzie podejmuje pracę w firmie telekomunikacyjnej, jednocześnie pisząc swoje pierwsze artykuły o jedzeniu. Gdy głodna pyta kierowcę taksówki o miejsce, gdzie można dobrze zjeść, wpada na pomysł relacjonowania ulubionego jedzenia taksówkarzy na swoim blogu, który nosi nazwę Taxi Gourmet.
Książka jest opisem klimatu trzech miast, który zawiera ich barwy, zapachy i,przede wszystkim, mieszkańców.
Buenos Aires
Upał, kurz, tango. Autorka po niezliczonych wizytach w milongas (kluby tanga) uświadamia sobie, że nie jest geniuszem tanga... Ale magia tego tańca - wolność towarzysząca wzajemnemu otwarciu się partnerów w niej pozostaje. Buenos Aires to dla niej także Joaquin, jednak po trzech latach miasto mówi, że czas odejść.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Dziś o książce, której polski tytuł nie mówi jasno o treści. "Podróż w trzech smakach. Przepyszne opowieści z Buenos Aires, Nowego Jorku i Berlina" kojarzy nam się z relacją z podróży wypełnioną wrażeniami kulinarnymi. Oryginalny tytuł "Driving Hungry: A Memoir" dużo bardziej oddaje treść książki, która tak naprawdę jest pamiętnikiem wrażeń i doświadczeń autorki przeżytych w trakcie tworzenia bloga, znacznie wykraczających poza granice podróżowania i gastronomii.
"Jesteśmy tak skupieni na tym, skąd się wzięliśmy i dokąd zmierzamy, na dotarciu z punktu A do punktu B. (...) Przez większość czasu nie zwracamy żadnej uwagi na to, co dzieje się pomiędzy punktem A i punktem B. W trakcie taksówkarskiej przygody musisz zwracać uwagę na wszystko. Najważniejsze jest to, co dzieje się w tak zwanym międzyczasie"
Layne Mosler pochodzi z Kalifornii. Podczas studiowania socjologii rozwinęła się w niej pasja do gastronomii.Decyduje się na zmianę, jaką jest porzucenie studiów i przeniesienie się do San Fransisco, gdzie zaczyna pracować jako kucharz liniowy z zamiarem otworzenia w przyszłości własnej wymarzonej restauracji. Po 10 miesiącach uznaje, że nie tylko będzie dobrym kucharzem, ale nie chce też mieć własnej restauracji.. Kulinaria chce traktować jako hobby. Postanawia przenieść się do Buenos Aires, gdzie podejmuje pracę w firmie telekomunikacyjnej, jednocześnie pisząc swoje pierwsze artykuły o jedzeniu. Gdy głodna pyta kierowcę taksówki o miejsce, gdzie można dobrze zjeść, wpada na pomysł relacjonowania ulubionego jedzenia taksówkarzy na swoim blogu, który nosi nazwę Taxi Gourmet.
Książka jest opisem klimatu trzech miast, który zawiera ich barwy, zapachy i,przede wszystkim, mieszkańców.
Buenos Aires
Upał, kurz, tango. Autorka po niezliczonych wizytach w milongas (kluby tanga) uświadamia sobie, że nie jest geniuszem tanga... Ale magia tego tańca - wolność towarzysząca wzajemnemu otwarciu się partnerów w niej pozostaje. Buenos Aires to dla niej także Joaquin, jednak po trzech latach miasto mówi, że czas odejść.
"Każde tango ma własną duszę. (...) Tanga są jak małe stworzenia, których długość życia wynosi trzy minuty."
Nowy Jork
Jest dla Layne oszałamiający, wyniosły i bezlitosny. Po sześciu miesiącach pobytu w Nowym Jorku, Layne postanawia zostać kierowcą żółtej taksówki. Zdobywa licencję i jeździ doświadczając odmiennych niż jako pasażer wymiarów biznesu taksówkowego. Dla celów bloga pyta teraz o ulubione restauracje swoich pasażerów. Czuje jednak, że miasto od chwili, kiedy się tam pojawiła mówiło, że to nie jej miejsce.
Berlin
Elegancki, wciąż zmieniający swoje oblicze Berlin, pomimo bariery językowej, wydaje się być jej miejscem na ziemi. (Nie powiem Wam o treści nic więcej - musicie sam się przekonać o czym mówię ;P)
Podróż Layne Mosler jest tak naprawdę podróżą do siebie. Samotność w nowych miejscach i niedostatek materialny są częścią ciągłego poszukiwania 'nici prowadzącej w głąb labiryntu'. Mimo że określa ten proces żenującym, to wszystkie te działania mają na celu odkrywanie siebie. W Berlinie poznaje niemiecki termin oddający cel, z którym się identyfikuje: Lebenskünstler, znaczący mniej więcej mistrzostwo w sztuce życia.
"Słowo sugerujące, że nie było nic złego w wymianie poczucia bezpieczeństwa na wolność, w rezygnacji z kieratu od dziewiątej do piątej, w prowadzeniu taksówki, pracy dla szalonej, argentyńskiej firmy i kontynuowaniu taksówkarskich przygód, nawet jeśli oznaczało to żywienie się fasolką z puszki."
"Podróż w trzech smakach" jest książką, którą powinien przeczytać każdy, niezależnie od tego czy jest zakochany w tangu, taksówkach, jedzeniu czy samym podróżowaniu. Autorka porusza w niej aspekty życia codziennego jak i mówi o walce o swoje marzenia. Naprawdę polecam każdemu ;)
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Śliczne te kotki 😊Książka wydaje mi się ciekawa! Chętnie przeczytam 😬
OdpowiedzUsuńTa książka na pewno mi się spodoba. Okładka mi wpadła w oko, a opisane wydarzenia na pewno zabiorą mnie w niezapomnianą podróż. Śliczny blog ❤ Obserwuje i będę często zaglądać 😊
OdpowiedzUsuńhttp://zofiawkrainieksiazek.blogspot.gr
Bardzo ciekawa książka i urocze zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńhttps://modaidekoracje.blogspot.com/
Na razie nie mam w planach tego tytuł, niemniej jednak, KOTY mnie zauroczyły! ❤
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, może kiedyś zajrzę do niej jak będę miał okazję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Jarek.
Piękne zdjęcia ale książka to niestety nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, maobmaze
Dobra recenzja i urocze zdjęcia : )
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się ciekawa po tym jak ciekawie napisana jest recenzja. A kotki- cudo <3
OdpowiedzUsuńHaha, jakie zachęcające zdjęcia :D Jak każdy tak by reklamował produkty, to od razu bym kupowała :D
OdpowiedzUsuńA tak poważnie, to książka raczej nie dla mnie ;)
Ale od kociaków oczu oderwać nie mogę <3
super zdjęcia! +ciekawa książka
OdpowiedzUsuńJakie uroczę koty! Książka zapowiada się ciekawie, ale raczej nie przeczytam jej w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńhttp://dobieramypodklady.pl/
Uwielbiam książki w których jest dużo o jedzeniu. Ta książka wydaje się być ciekawa
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie. Śliczny ten czarny kot. Zawsze chciałam całego czarnego.
OdpowiedzUsuńKsiazka wydaje się być na prawdę fajna
OdpowiedzUsuńKsiążka zupełnie, ale to zupełnie nie dla mnie. Ciekawe zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze tego typu książki, chętnie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam
ver-reads.blogspot.com
Jeju, te kotki są tak urocze! A co do książki - chętnie przeczytam, lubię takie życiowe historie :)
OdpowiedzUsuńOstatnio trafiła w moje łapki :). Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuń